_____
Piąta część wykładu, który Daniel Mitsui, artysta grafik, wygłosił
14 września 2015 roku z okazji otwarcia wystawy swoich prac na
Franciszkańskim Uniwersytecie Steubenville.
_____
Oto mój ostatni rysunek. Centralny wizerunek
przedstawia cudowną wizję Chrystusa otoczonego narzędziami Męki,
którą św. Grzegorz Wielki ujrzał podczas odprawiania Mszy.
Ogólniej, rysunek obrazuje chrześcijańską wiedzę: mówi o tym,
jak i skąd jest czerpana.
Św. Grzegorz był Biskupem Rzymu, a zatem
spadkobiercą spadkobiercą autorytetu i władzy świętych Piotra i
Pawła (których umieściłem w dolnych rogach swojej pracy). Jest
jednym z czterech wielkich, łacińskich ojców Kościoła. To on
skodyfikował Mszę Rzymską i jej muzykę (to dlatego u dołu strony
zapisałem słowa Sanctus Sanctus
Sanctus wraz z chorałowymi neumami
z Missa Kyrie Fons Bonitatis).
Przedstawiony tu św. Grzegorz jest uczestnikiem mistycznej wizji,
jednym z tych Bożych strażników świętej nauki – w tym
wydarzeniu: utożsamienia Męża Boleści z Sakramentem Ołtarza.
Jednak rysunek ten nie sugeruje, że
chrześcijańska wiedza jest całkowicie zależna od osób tak
wielkich jak św. Grzegorz; tak wielki pasterz, teolog, liturgista i
mistyk może więcej nie stąpać po ziemi aż do czasu
zmartwychwstania ciał. Nie sugeruje również, że chrześcijańska
wiedza zależy od uprzywilejowanej komunikacji pomiędzy Chrystusem a
Jego Wikariuszem na ziemi; wydarzenia pokroju Cudownej Mszy św.
Grzegorza są warte szczególnego traktowania właśnie dlatego, że
są nadzwyczajne.
Zasadniczo powodem, dla którego cokolwiek
wiemy o Jezusie Chrystusie – że narodził się z Maryi Dziewicy,
[został] umęczon pod Ponckim Piłatem, ukrzyżowan, umarł i
pogrzebion, zstąpił do piekieł, trzeciego dnia zmartwychwstał,
wstąpił na niebiosa – wiemy, ponieważ to wszystko się wydarzyło
i byli tacy, którzy to widzieli lub słyszeli. Zanim zostało to
spisane i ogłoszone jako doktryna, wcześniej przechowywane było
jako wspomnienia.
Gdyby Najświętsza Maryja Panna nikomu nie
powiedziała o tym, co usłyszała od Archanioła Gabriela podczas
Zwiastowania, nie wiedzielibyśmy tego. Gdyby Jezus Chrystus nikomu
nie powiedział, że podczas modlitwy w Getsemani spływał z Niego
krwawy pot, nie wiedzielibyśmy tego. Nawet św. Łukasz, piszący z
Bożego natchnienia, wiedział o tych
wydarzeniach
tak
jak nam je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi
świadkami i sługami słowa
[Łk 1, 2]. Nasza tradycja
identyfikuje świadków nawet zstąpienia do piekieł: tych świętych,
którzy zasnęli i którzy
powstali ze swoich grobów po Zmartwychwstaniu Chrystusa, i
weszli do miasta świętego i ukazali się wielu.
W górnych rogach wizerunku św. Grzegorza
narysowałem dwóch teologów z piątego wieku, św. Prospera z
Akwitanii i św. Wincentego z Lerynu. Podczas swojego ziemskiego
życia ci dwaj ludzie byli teologicznymi adwersarzami, nawet bardziej
niż święci Piotr i Paweł. Uważam to za zrządzenie Opatrzności,
że z ich dysput wyłoniły się dwie doskonale uzupełniające się
idee.
Św. Prosper ułożył słynną maksymę: prawo
modlitwy poprzedza prawo wiary.
Sprawowanie
służby Bożej było
pierwszym sposobem na jaki przekazywali wspomnienia ci, którzy
widzieli, słyszeli i dotykali Jezusa Chrystusa. Ponieważ prawo
modlitwy poprzedza takie rzeczy jak ustalenie kanonu Pisma Świętego
i definicje soborów powszechnych, dlatego jest pierwszym kryterium
ortodoksji. Zatem jest również pierwszym kryterium sztuki
sakralnej. Święta liturgia i sztuka sakralna muszą współbrzmieć,
ponieważ są zapisem tych samych wspomnień.
Św. Wincenty zapisał w swoim Commonitorium:
„Trwamy
przy tym, w co wierzono zawsze, wszędzie i powszechnie”.
Powszechność, starożytne
pochodzenie i konsensus są kryteriami odróżniającymi prawdziwą
tradycję od fałszu. Otóż św. Wincenty wyjaśnia, że tej zasady
nie można traktować na tyle dosłownie, żeby pojedynczy argument
wystarczył do zanegowania wszystkiego
lub przynajmniej prawie wszystkiego,
co napisał. W innym miejscu tego samego dzieła opisuje prawdziwy
rozwój tradycji, który porównuje do wzrostu ciała:
Człowiek dojrzały ma taką samą liczbę stawów jak wtedy, gdy był dzieckiem; zatem i w wieku dojrzałym nie powstaje w nim nic, co nie istniałoby już ukryte w wieku dziecięcym. Jest to zatem niewątpliwie prawdziwa i prawowita rola rozwoju, owego ustalonego i najpiękniejszego z prawideł wzrostu; wiek dojrzały rozwija w człowieku te części i formy, które mądrość Stwórcy uprzednio ukształtowała w niemowlęciu. Natomiast gdyby ludzka forma zmieniła się w kształt właściwy innemu gatunkowi albo gdyby choć liczba jego kończyn zwiększyła się lub zmniejszyła, efekt byłby taki, że całe ciało stałoby się raczej wrakiem lub monstrum, albo przynajmniej podległoby upośledzeniu i wyniszczeniu.
Chrześcijańska tradycja opiera się na
faktach – prawdziwych wspomnieniach prawdziwych wydarzeń. Coś
jest częścią tej tradycji lub nią nie jest, tak samo jak coś
jest częścią ciała lub nią nie jest. Jeśli coś jest częścią
tradycji, to jest widoczne w prawie modlitwy i w zgodności z ojcami
Kościoła; są to poznawcze mosty pomiędzy epoką naocznych
świadków i naszą.
Nasi biskupi jako następcy Apostołów
otrzymali władzę sądzenia tego, co dotyczy tradycji, i
zobowiązywania wiernych do posłuszeństwa ich orzeczeniom. Lecz oni
sami nie tworzą tradycji. Uzyskują wiedzę z już istniejących
źródeł, a są to źródła, których każdy może poszukiwać i
które każdy może znaleźć.
Korzystając ze źródeł liturgicznych i
patrystycznych, artysta religijny może stworzyć bardziej kompletny
obraz, sięgając głębiej niż tylko do dokumentów Magisterium.
Może odkopać wspaniałe rzeczy. Odkrywanie zagubionej tradycji jest
czymś przejmującym; to jak zedrzeć brud z zakopanego kawałka
drewna i stwierdzić, że ów kawałek drewna może jeszcze wskrzesić
umarłego.
_____
Cytowane
prace:
St. Vincent of Lerins, Nicene
and Post-Nicene Fathers, Second Series, Volume XI,
translated by C. A. Heurtley, New York 2007.
Tłum. XBP & Łukasz Makowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz