Daniel Mitsui "Odnalezienie i Podwyższenie" (3): Obowiązki artysty sakralnego

_____

Trzecia część wykładu, który Daniel Mitsui, artysta grafik, wygłosił 14 września 2015 roku z okazji otwarcia wystawy swoich prac na Franciszkańskim Uniwersytecie Steubenville.
_____


W naszych czasach słowa odnalezienie i podwyższenie dobrze opisują obowiązki artysty sakralnego. Odnalezienie ma tutaj definicję starszą; nie oznacza (s)tworzenia z niczego, lecz raczej odszukanie. Jeśli tradycje artystyczne zostały pogrzebane, jego zadaniem jest ich odkrycie; jeśli zostały skradzione, jego zadaniem jest ich odzyskanie. Kiedy już zostaną znalezione albo odzyskane, jego zadaniem będzie przywrócić im właściwe miejsce i uhonorować je w takim stopniu, w jakim będzie to możliwe; to właśnie oznacza podwyższenie ich. To jak zwrócenie Jerozolimie skradzionych relikwii, dokonane przez Herakliusza.

Złota Legenda opowiada:

Herakliusz zjechał konno z Góry Oliwnej na swoim królewskim wierzchowcu, przyozdobiony cesarskimi regaliami, i zamierzał wkroczyć do miasta bramą, którą Chrystus przechodził, idąc na ukrzyżowanie. Lecz nagle kamienie, z których zbudowano łuk bramy, posypały się i zablokowały przejście, tworząc mur nie do przebycia. Ku zdumieniu wszystkich nad tym murem ukazał się anioł Pana i, trzymając w rękach krzyż, powiedział: „Gdy Król nieba przechodził przez tę bramę, aby ponieść śmierć, pozbawiony był królewskiego przepychu; jechał na skromnym osiołku, aby zostawić swoim czcicielom przykład pokory”. […] Po tych słowach anioł zniknął. Cesarz zapłakał, zdjął buty, rozebrał się do koszuli, wziął w dłonie krzyż Pana i pokornie poniósł go do bramy. Ciężar kamieni ustąpił pod siłą rozkazu z nieba i brama otworzyła się szeroko, umożliwiając przejście.

Oto nauka dla tych, którzy szukają, tak jak ja, sposobu na przywrócenie tradycji; żadne przedsięwzięcie, choćby słuszne, nie spotka się z Bożą przychylnością, dopóki nie zostanie podjęte z pokorą. To nie artysta ma być wynoszony na piedestał, czczony i wywyższany. Bóg prędzej zatarasuje mu drogę do Świętego Miasta niż pozwoli mu zgubić duszę.

Często cytuję ojców Drugiego Soboru w Nicei zwołanego w 787 r. w celu zakończenia pierwszego kryzysu ikonoklastycznego. Stwierdzili oni: „Tradycja nie należy do malarza; do niego należy wykonanie dzieła. Prawdziwe plan i kompozycja dzieła należą do świętych ojców”. Uznaję „plan i kompozycję, które należą do ojców”, za coś na kształt relikwii, natomiast „należące do malarza wykonanie dzieła” za tworzenie relikwiarza. Sztuka bez tradycji jest jak pusty relikwiarz: być może piękny, ale niegodny czci. Tradycja bez sztuki jest jak relikwia przechowywana w kartonowym pudełku: godna czci, ale zasługująca na lepsze potraktowanie.

Wierzę, że tradycje sztuki sakralnej zasługują na wywyższenie dokładnie z tego samego powodu, dla którego zasługują na nie relikwie Męki Naszego Pana – ponieważ dotykały Boga.


_____
Cytowane prace:

Jacobus de Voragine, The Golden Legend, translated by William Granger Ryan, Princeton University Press, 1993.


Tłum. XBP & Łukasz Makowski

Daniel Mitsui "Odnalezienie i Podwyższenie" (2): Stać niewzruszenie

_____



Druga część wykładu, który Daniel Mitsui, artysta grafik, wygłosił 14 września 2015 roku z okazji otwarcia wystawy swoich prac na Franciszkańskim Uniwersytecie Steubenville.

_____





Apostoł Paweł poleca wszystkim chrześcijanom, aby „stali niewzruszenie i trzymali się tradycji, o których zostali pouczeni”. \PRZYPIS OD TŁUM.: por. 2 Tes 2,15.\ Ale przy czym ma stać artysta religijny, jeśli, w pewnym sensie, nie został w ogóle pouczony? Obecnie nie ma żadnej tradycji sztuki sakralnej, którą przekazywano by z prostą i niewinną wiarą. Nie ma wśród wiernych żadnej wspólnej idei i ducha, które mogłyby pchnąć ich do budowania społem przez wieki wspaniałej katedry. Wystarczająco trudno zgromadzić dwóch lub trzech, którzy się ze sobą zgadzają.

W średniowiecznym klasztornym skryptorium czy cechu świeckich malarzy żaden artysta nie musiał kwestionować ani bronić tego, czego został nauczony. W naszych czasach tradycja nie oznacza czegoś, co zostało przekazane, lecz raczej coś, co musi zostać odkopane. A gdy artysta zaczyna kopać, w pewnym sensie znajduje doprawdy zbyt wiele.

Ta część artystycznego dziedzictwa Kościoła Katolickiego, która przetrwała wieki i nie poddała się rdzy ani molom, spustoszeniom dokonanym przez ikonoklastów i rewolucjonistów, była studiowana, dokumentowana, fotografowana i, w formie cyfrowych obrazów, stała się dostępna jak nigdy wcześniej. Muzea sztuki, biblioteki „białych kruków” i katedralne skarbce z całego świata dziś udostępniają swoje kolekcje online.

Może to stanowić pomoc w edukacji i poszukiwaniach. Rzadko kiedy zaczynam rysunek bez dokładnego przyjrzenia się skanom miniatur z manuskryptów udostępnionych w Cyfrowym Skryptorium i przejrzenia fotografii z Wikimedia Commons. Moja praca przedstawiająca Bolesne Tajemnice Różańca zapożycza elementy z obrazów Hansa Holbeina Starszego, Jana Polacka, Hieronima Boscha, Gerarda Davida, Martina Schongauera, Rogiera van der Weydena i Nikolausa Obilmana; dwie dekady temu być może znalazłbym połowę tych obrazów jako reprodukcje w dostępnych mi książkach o sztuce. Dwa wieki temu musiałbym przepłynąć ocean, żeby zobaczyć choćby jeden z nich.

Jednak wśród tego nadmiaru informacji pojawia się inny problem: świętym wizerunkom nie grozi dziś zaginięcie, lecz trywializacja, sprowadzenie do banału. W gruncie rzeczy każdy człowiek na świecie może pobrać wysokiej jakości cyfrowe zdjęcie strony Chi-Ro z Ewangeliarza z Lindisfarne, Witraża Wcielenia z Chartres, lub Ołtarza Gandawskiego. Może wydrukować je i powiesić na ścianie; wydrukować na koszulce, kubku do kawy lub etui na smartfon. Może je „polubić” na Facebooku, tweetnąć, czy też „przypiąć” na pintereście, nawet nie przyjrzawszy mu się dobrze z bliska. Może je przyciąć i użyć go jako ładnego tła na tytułowym pasku swojego bloga.

Obraz staje się zatem materiałem do projektowania i konstruowania własnej osoby, narzędziem do powiedzenia: „jestem człowiekiem takiego rodzaju, takim typem katolika, bo lubię taki typ sztuki”. Co mówi o mnie wybór Fra Angelico? Albo Caravaggia? Albo Williama Bouguereau? Czy użycie po jednym obrazie każdego z nich jako wygaszacza ekranu dowodzi szerokości umysłu? Czy dodanie jednego Georgesa Rouaulta dowodzi śmiałości?

W podobnych okolicznościach sztuka sakralna przestaje odnosić się do Boga, Jego aniołów i Jego świętych. Nie odnosi się nawet do artysty, który ją stworzył; odnosi się do osoby, która postanawia ją polubić. To jak z relikwią Krzyża Świętego umieszczoną na stole po prawej stronie królewskiego tronu: nie jest zniszczona, nie jest zapomniana, ale nie jest również należycie uszanowana i wywyższona. Umieszczona raczej obok króla, przy nim, niż ponad nim.
Tłum. XBP & Łukasz Makowski

____
Pierwsza część artykułu dostępna jest tutaj: