Na śmietniku historii wulgarnej vulgo (rzeczy)pospolitej
A propos Pe(Ka)Esu (do) niniejszego:
http://wiwopowiwo.blogspot.com/2022/03/franca-eleganca-feuilleton-vulgaris-pan.html
"Czepiasz się pan!". Tak, i słusznie! Bo zasada jest prosta: coś, co się nadaje, może przeczytać nawet dziecko – i może nie zrozumie (od razu, ale za naście lat) – natomiast lektura tego nie zdemoralizuje go, nie zwulgaryzuje, nie będzie go niszczyć. Dlatego dobre dzieła sztuki nie epatują ani wulgarnością, ani nagością, ani brutalnością – bo tego nie potrzebują. Bronią się same swoją zawartością. Treścią. Z którą może się zapoznawać nawet osesek – nie zaszkodzą mu; najwyżej nie od razu je pojmie.
A zatem. A zatem: czy wyobrażamy sobie Norwida wzywającego: Vade=mecum, do takiej-siakiej nędzy!?
Nie potrzebował, bo jego twórczość broni się. Każdy dzieciak może czytać dowolny utwór Norwida i – choć zapewne nie zgłębi jego głębi znaczeniowej w mgnieniu oka – nie wyrządzi on jego duszy żadnej szkody. A z czasem stanie się budujący.
I to jest różnica klas. Tu mamy klasę światową, a raczej KLASĘ POLSKĄ, KLASĘ KATOLICKĄ, od której świat może się uczyć. Tam – drobnego pismaczka, który swoje wynurzenia (niekiedy zawierające obserwacje celne) podlewa regularnie sosem spod budki z piwem. Bo cóż więcej ma do zaproponowania czytającym go czytakom? To jest "analiza" z gatunku "pan Stasio po kilku głębszych (haustach informacyjnej kloaki) tłumaczy panu Kaziowi po kilku jeszcze głębszych światową politykę". Pana Boga, Jego nauczania i Jego Kościoła w tych rachubach nie ma, chyba że trafiają się jako po(d)mioty słownych edwardów, pardon: gierek.
A po co to w ogóle opisywać? Nie masz pan większych problemów, kiedy świat się wali? Ano wali się i to między innymi właśnie dlatego, że brak właściwej hierarchii Osób i spraw, brak podejścia do zagadnień doczesnych w kluczu katolickim, bo świat pławi się w trywializowaniu i wulgaryzowaniu wszystkiego (a tego, co szczególnie cenne, w szczególności). W tępieniu wrażliwości na zło. I kategorycznego sprzeciwu wobec najmniejszych choćby jego przejawów.
I pan Reaktor swoją cegiełkę do tego prymitywizowania świata dokłada. Cegiełkę wytworzoną (niczym adobe) z wydatnym dodatkiem gówna. Ale gówna pierwszej klasy – co fakt, to fakt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz