FOX (5) → Nota(ta): PORAŻKA (?) – czy totalna?

 

(O)powieść z kluczem? Może być. Być może. Tak sugerowano.


Z jakiego klucza to czytać? [Podpowiedź: Kluczowe są postawy, idee, nie zaś zidentyfikowanie konkretnych osób].

 

Opowieści bez klucza? I to być może.


Ale jeśli po lekturze Brata Rausa do Redakcji trafia zwrotna opinia treści: "No ale przecież Bractwo [tzn. Stowarzyszenie Apostołów Jezusa i Maryi – tak brzmi oficjalna i wewnętrzna jego nazwa dla wtajemniczonych] nie głosi przecież nic sprzecznego z nauką Kościoła", to ręce aż nie chcą opaść na klawiaturę, bo cóż tu pisać? Czy nie-wys-tar-cza-ją-co-wy-raź-nie zaznaczono w tekście, że (F)SSPX odrzuca nauczanie Kościoła o nieomylności Kościoła, papiestwie i zaufaniu do Opatrzności Bożej? To jest herezja.


Czas na schizmę (punkt drugi, wynikający z pierwszego): powoływanie własnych sądów i ferowanie własnych wyroków w sprawie nie/ważności małżeństw. Skoro "Kościół soborowy" to jest prawdziwy Kościół, to jakim prawem ktokolwiek podający się za katolika odmawia uznania działających pod auspicjami prawdziwego Kościoła sądów i tworzy własne?


Oczywiście, bardziej nośny jest temat tego, czy i kto kryje się pod przedstawionymi w tekście postaciami. Ale to jest temat poboczny, wtórny, trzeciorzędny względem zagadnień głównych.


Mógłby sobie być brat Kos, Klos, Kloss, Kloc, Kłos, a nawet Klops – i cóż z tego? Główny temat tekstu to nie to, czy Raus oraz inni odnoszą się do konkretnych postaci, ale to, że realnie istniejące i działające w ramach FSSPX osoby wprowadzają wiernych w błąd. I że – o czym świadczy bratorausowa postawa pod sam samiusieńki koniec życia – dobry łotr imieniem Dyzma nie był ostatnim łotrem tego pokroju. Ten rodzaj ma przyszłość.


"Nie mam czasu tego badać, a do Bractwa na mszę jeżdżę, bo od kiedy ograniczono i pozamykano indultowców, to nie mam wyboru".

 

Brat Raus jest (a przynajmniej był w zamyśle) o tym, że Wiara jest ważniejsza niż Msza. Rozwińmy, żeby uniknąć nieporozumień: zachowanie integralnej Wiary jest ważniejsze niż możliwość uczestnictwa we Mszy świętej, więc jeśli Pan Bóg stawia nas przed wyborem: (1) zachować Wiarę i skutkiem tego pozostać bez możliwości (regularnego albo wcale) uczestnictwa we Mszy świętej (oraz korzystania z sakramentów) albo (2) uczestniczyć we Mszy świętej sprawowanej przez tych i w jedności z tymi, którzy integralnej Wiary nie zachowują (oraz korzystać u nich z sakramentów), to NALEŻY WYBRAĆ TO PIERWSZE → to znaczy, aby uniknąć piętrowych nieporozumień: zachować Wiarę i skutkiem tego pozostać bez możliwości (regularnego albo wcale) uczestnictwa we Mszy świętej (oraz korzystania z sakramentów – za wyjątkami chrztu i małżeństwa, oczywiście).

 

"Nie mam czasu badać tych spraw".

 

No to właśnie staramy się przypomnieć tu w skrócie, choć ornamentowanym opowiadania słowami, jaka jest Wiara katolicka i apostolska, której wyznawanie jest naszą chlubą w Chrystusie Jezusie Panu naszym.

 

"Aha, ale tobie nie ufamy, bo nie nosisz sutanny i nie masz intrygujących literek [ICRSS, IBP etc.] po nazwisku".


A zatem samodzielnie i rzetelnie zapoznaj się z nauką Kościoła, z jego historią, z dokumentami... Możesz posłużyć się pisarstwem tych, którzy mają intrygujące literki [św.] przed imieniem albo po nim [PP]. [Nieomylnie] kanonizowani zostali nie od parady...

 

"Nie mam czasu. Muszę wychowywać dzieci, troszczyć się o codzienny byt..."


Warto chyba najpierw zorientować się, czy wychowujesz dzieci w duchu katolickim – w duchu posłuszeństwa nauce papieża, czyli Kościoła, czyli Pana Jezusa – a potem z zapałem się w ten kierunek wychowania zaangażować? Na sprawdzenie stanu technicznego nabywanego samochodu, lodówki czy mieszkania nie omieszkujesz poświęcić ładnego kawałka czasu – na kwestię istotniejszą miałbyś go pożałować?

 

"No ale coś muszę robić jakoś działać, sklecić jakąś ideową nadbudowę dla mojego postępowania..." Charakterystyczne: najpiew coś na czuja wybieram, a potem szukam usprawiedliwień. Nie badam, nawet nie chcę badać, bo mogłoby się okazać, że obróciłem się ku baśniom...

 

...i wybieram sobie na autorytet w sprawach eklezjalnych kogo-bądź mi tam podsuną popularne quasitradycyjne portale internetowe. Bo na pcv24[.com] napisali... Bo ksiądz Szklanka tak pięknie się prezentuje na szklanym ekranie i tak przekonująco przemawia. No, świetny wybór! Zamiast polegać na tym, co ogłosił, napisał i postanowił "jakiś tam" święty papież z przeszłości, wybieram sobie na swój autorytet Schwindlera, świeckiego teologii asa czy innego Burka, który mądrzy się zza biurka albo z ukrycia. Arcybiskup wygnany, którego wygnano, a raczej wygnał się sam i uprawia regularną epistolografię o tym, że "Vaticanum Secundum" to była zdrada Wiary, ale można machnąć na to ręką. Jan Paweł Długi – "nie wymieniam Bergoglio w Kanonie [Novusowym] i co mi zrobicie?". Iiii pomniejsze tuzy.


Piusy? Ja ich całą zgraję ponauczam, skoryguję!

Innocenta się nie boję. Choćby święty – to dostoję!

 

Domorośli teologowie się znaleźli. Furda!

 

I to wybieranie sobie autorytetów z lekceważeniem AUTORYTETU KOŚCIOŁA oraz AUTORYTETU PAPIEŻY oraz ŚWIĘTYCH AUTORYTETÓW ŚWIĘTYCH spełnia definicję protestantyzmu.  

 

Reasumując: jeśli ktoś ma ochotę w ramach lektury naszych tekstów bawić się w detektywa i podjąć próbę zidentyfikowania wybranych postaci, niechże to czyni – AMDG i ku pożytkowi bliźniego – to może być swoją drogą niezła zabawa. Lecz, olaboga!, niech najpierw zrozumie i ogarnie swą myślą główną ideę tekstu, która nie staje się prawdziwsza od tego, że miałaby zostać poparta przykładami bez jednego wyjątku prosto z życia wziętymi i opatrzonymi imieniem oraz nazwiskiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz