x. Antoni Cekada „Juan Fernandez Krohn – «papieski zamachowiec» – i SSPX”

Ujawniona ostatnio przez kardynała Dziwisza informacja o tym, że Jan Paweł II został faktycznie raniony podczas zamachu w maju 1982 r. w Fatimie, sprawiła, że w blogosferze pojawiło się kilka pytań na temat niedoszłego zabójcy, księdza Juana Fernandeza Krohna, oraz jego związku z Bractwem Św. Piusa X (SSPX) arcybiskupa Marcela Lefebvre’a.

Podawano rozmaite informacje: że w chwili zamachu x. Krohn nie był członkiem SSPX, ani czynnie w nim nie działał; że był w SSPX tylko przez krótki czas; że był sedewakantystą; że został z SSPX usunięty; że w chwili zamachu należał do Kościoła Soboru Watykańskiego II itd.

Dla porządku podaję tutaj kilka moich obserwacji:

W latach 1975–77 byłem seminarzystą SSPX w szwajcarskim Ecône, a Juan Fernandez Krohn mieszkał w jednym z sąsiednich pokoi na tym samym korytarzu co ja. Został wyświęcony rok później niż ja – w 1978.

Krohn był człowiekiem całkiem miłym (choć trochę nadpobudliwym); należał do "twardej" frakcji (tak jak ja); wśród angielskojęzycznych seminarzystów znano go jako "JFK". Do tych z nas – "twardogłowych" – którzy od czasu do czasu z lubością wygłaszali błyskotliwe uwagi (nie będę tu wymieniał żadnych nazwisk) wypowiedział kiedyś sławetne słowa: "Soyez serieux! La situation est grave!" ("Bądźcie poważni! Sytuacja jest poważna!").

Jako seminarzysta biskup Daniel Dolan również należał do "twardej frakcji". O Juanie Fernandezie zawsze mówił: "On nie miał poczucia humoru".

JFK był też dość niezdarny, co spowodowało, że w niezapomniany sposób zadebiutował jako turyfer. Fakt ów prawdopodobnie wyjaśnia również, dlaczego swoim bagnetem tylko zranił Jana Pawła II.

Od każdego, kto osobiście znał jakiegoś zamachowca, spodziewamy się usłyszeć anegdotę, która dowodziłaby jego dziwactwa. Jedyną, jaką mogę opowiedzieć o JFK, jest ta: codziennie brał prysznic – ale było to dziwaczne tylko dlatego, że większość seminarzystów w Ecône stanowili Francuzi.

W dniu, w którym nastąpiła próba zabójstwa, byłem wciąż członkiem Bractwa Św. Piusa X i mieszkałem w siedzibie Dystryktu Północno-Wschodniego w Oyster Bay Cove w stanie Nowy Jork. Kiedy dowiedziałem się o zamachu, stanąłem nagle w obliczu trudnego zadania: musiałem wykombinować, co, u licha, powiedzieć prasie.

Zadzwoniłem do x. Denisa Rocha, Kwestora Generalnego SSPX, aby zapytać o status Fernandeza w Bractwie. X. Roch zapewnił mnie, że chociaż x. Fernandez został wyświęcony przez arcybiskupa Lefebvre'a, NIE należy do Bractwa, został bowiem usunięty z jego szeregów.

Natychmiast przygotowałem oświadczenie dla prasy oparte o te informacje i prędko pojechałem do Nowego Jorku, by dostarczyć je do redakcji "New York Timesa". Zatem nawet kilkadziesiąt lat później, kiedykolwiek tylko sprawa zamachu z maja 1982 r. pojawia się w amerykańskiej prasie, równocześnie pojawia się wiadomość o "fakcie" usunięcia x. Fernandeza z SSPX i o tym, że w chwili zamachu nie był już członkiem Bractwa.

Jednak parę miesięcy później kilku kolegów-księży z Francji wysłało mi dokumenty dowodzące, że wersja, którą przedstawił mi x. Roch, i którą przekazałem dalej Timesowi, została sfabrykowana. W niedzielę poprzedzającą zamach nazwisko x. Fernandeza widniało w stopce redakcyjnej biuletynu SSPX w jednym z przeoratów Bractwa we Francji, gdzie (jak się okazało) mieszkał i działał jako kapłan.

W dniu, w którym x. Fernandez pojechał do Fatimy, by zamordować Jana Pawła II, zostawił lokalnemu przełożonemu SSPX wiadomość, informując po prostu, że nie pojawi się na obiedzie.

Dowiedziałem się, że fałszywa informacja o tym, jakoby x. Fernandez w chwili zamachu nie należał już do SSPX, opierała się na założeniu, iż jego "zaangażowanie" w Bractwo "zakończono za porozumieniem stron" 8 grudnia 1980 r. (Ta informacja znajdowała się także w jednym z dokumentów, które SSPX przedstawiło później, gdy procesowaliśmy się z Bractwem).

Jednak moi francuscy informatorzy stwierdzili, że SSPX zrobiło to "z mocą wsteczną", aby zachować twarz.

Juan Fernandez Krohn, co oczywiste, nabawił się głębokich osobistych problemów. Ale zawsze uderzało mnie jako szczególnie bezduszne, że jego koledzy-księża zaaranżowali tak skomplikowany podstęp, by wyprzeć się jakiegokolwiek związku z nim ze względu na społeczny odbiór wizerunku Bractwa.

[19 października 2008]

Tłum. Maciejo & Łukasz Makowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz