Kiedyś było lepiej. Kiedyś – czyli przed Rewolucją. Rewolucja to proces mający swój punkt przełomowy. Tym punktem przełomowym był moment w historii, kiedy pryncypia rewolucyjne osiągnęły przewagę umożliwiającą realną zmianę życia społecznego i wpływanie na życie ludzi, całych społeczeństw. Sama Rewolucja zaś to proces przebudowywania ludzi w oparciu o te pryncypia. Pryncypia są zaś takie, że podstawy cywilizacji chrześcijańskiej należy zastąpić ideami masońskimi, opierającymi się wyłącznie o zasady ignorujące jakąkolwiek nadprzyrodzoność i konstrukcję natury człowieka składającego się z ciała i duszy. Hasło "Wolność-Równość-Braterstwo" jest, jak każde hasło, jedynie uogólnieniem; wymaga dokładnego omówienia każdego ze swoich członów, lecz symbolizuje w jakimś ogólnym stopniu cele i pryncypia.
Walka pomiędzy kapitalizmem a socjalizmem jest takim teatrem ścierania się – na pozór – dwóch przeciwstawnych poglądów, który to teatr ma jedynie uzasadnić spór, którego front przebiega w innym miejscu. Innym miejscem jest zaś linia podziału Rewolucja kontra Kontrrewolucja. Kapitalizm jest, tak jak socjalizm, wykwitem Rewolucji i w tym względzie kapitaliści wojujący z socjalistami są tak samo godni odrzucenia jak ich przeciwnicy. Kapitalizm wyrasta z liberalizmu i wymaga liberalnego podejścia do wszelkich sfer życia, nie tylko ekonomicznych. Kapitalizm i socjalizm należą do tego samego wojska, którego działanie zmierza do zupełnego unicestwienia cywilizacji chrześcijańskiej. Dąb różni się od jodły, ale ostatecznie to też drzewo.
Jednym z przesłanek takiego wniosku jest fakt, że skutki kapitalizmu są tak samo opłakane jak socjalizmu. Kapitalizm nie opiera się na – wbrew deklaracjom kapitalistów – na wolnym rynku, gdyż wolny rynek oznacza zasadę popytu i podażu. Kapitalizm nie opiera się na popycie i podażu. Popyt nie ma bowiem w kapitalizmie absolutnie nic do gadania. Nie jest ważne, co kto potrzebuje nabyć, a jedynie to, co kto potrzebuje sprzedać. Realne potrzeby popytu są zaś stłumione. Tłumi się je przy pomocy propagandy popkulturowej oraz jawnego przymusu. Nie potrzebujesz danego narzędzia? Ale zostaniesz zmuszony, aby je nabyć bądź to drogą otwarcie głoszonego obowiązku, bądź presją popkultury utrudniającą funkcjonowanie bez tego narzędzia. Potrzebuję szczepionki? Nie. Moją decyzją jest, że nie. Jednak poprzez zmuszenie odgórne inspirowane przez producenta szczepionki mogę być przymuszony do jej nabycia. Jest za darmo? Ktoś i tak za nią zapłaci. A gdy już stanę się od niej uzależniony, będę musiał już zawsze z niej korzystać.
Zastraszanie poprzez nakładanie obowiązków uniemożliwiających normalne funkcjonowanie w społeczeństwie jest formą zmuszania do wpasowania się w sposób życia, uzależnienia społeczno-finansowego w sposób, który w normalnych okolicznościach nie interesowałby nikogo bądź niewielką grupkę osób. W tym przypadku byłby to ich wolny wybór.
Kapitalizm likwiduje produkcję i niszczy jedną z podstawowych konstytucji natury ludzkiej jaką jest praca. Odrywa ją od realnych korzyści – tak jak socjalizm. Socjalizm zabiera skutki ludzkiej pracy poprzez nakładane w sposób nieuprawniony daniny. Kapitalizm poprzez zmianę celów pracy. Jeżeli bowiem ktoś pożyczył pieniądze, powinien je oddać z (to zrozumiałe) procentem, na jaki umówi się z pożyczającym. To jest normalna, uczciwa umowa. Dzisiaj mamy jednak do czynienia z sytuacją inną, sytuacją lichwiarską, a lichwa słusznie potępiana przez Kościół była zawsze, w świecie cywilizacji chrześcijańskiej, uznawana za niemoralną. Dzisiaj lichwa stanowi standard. Pożyczam pieniądze, ale pożyczający nie jest zainteresowany ich odzyskaniem. Wręcz przeciwnie – chce, abym już zawsze posiadał dług stając się de facto jego niewolnikiem. Pożyczki finansowe istniejące w chrześcijańskim społeczeństwie zostały więc zastąpione sprzedaniem się w praktycznie dożywotnią niewolę. Szkoda, że strażnik moralności jakim jest Kościół nigdy nie raczył zabrać głosu w sprawie tego zjawiska, które przecież jest do szpiku kości nieuczciwe i niemoralne, a jest podstawą stosunków społecznych dzisiejszego, kapitalistycznego, porewolucyjnego świata. Świata zniewolenia człowieka na skalę niespotykaną w historii. Świata przesiąkniętego pychą budowania wieży Babel z idei tak irracjonalnych i zwyczajnie głupich, że jedynie długa, mozolna praca propagandowa opierająca się o przymus edukacyjny oraz podsycanie ludzkich pożądliwości, nieuprawnionych żądz mogła zostać w społeczeństwie zaakceptowana, bo wieża Babel Rewolucji nie jest przecież przez nikogo w społeczeństwie – na poziomie życia publicznego – negowana. Zło zostało zaakceptowane przez ogół ludzi zupełnie dobrowolnie.
Przecież każdy człowiek, bez względu na to jak jest ograniczony kulturowo lub intelektualnie, musi dostrzegać absurdy dzisiejszego porządku. Traktuje je jednak dobrowolnie jako konieczne, bo liczy na zyski, których wizja rozbudzona jest przez propagandę Rewolucji. Rozbudzenie w ludziach żądzy bycia kimś innym niż się nim jest (w domyśle – lepszym) oparte jest o ideę równości.
W filmie „Rewers” widzimy następujące dwie sceny: W pierwszej ubek opowiada dziewczynie, na którą nastaje, że u siebie na wsi miał uczyć się na kowala, ale przyszła władza ludowa i teraz jest panem życia i śmierci innych, bo ma władzę i dużo może. Teraz jest tym lepszym. W drugiej scenie, w sytuacji gdy owa dziewczyna owego ubeka zabija, mówi do niego, gdy ten jeszcze kona: „A mógł być z ciebie taki dobry kowal”. Myślę, że jest to świetna ilustracja powyższej uwagi o rozbudzaniu w ludziach żądzy bycia kimś innym w imię oszalałej idei równości. Nie każdy bowiem jest stworzony do wszystkiego. Gdyby ów ubek nie pozwolił na rozbudzenie w sobie żądzy bycia „panem życia i śmierci”, lecz poprzestał na tym, do czego stworzył go Bóg – raz: że byłby szczęśliwy w swoim skromnym życiu, dwa: że społeczeństwo miało by z niego pociechę jak z dobrego kowala. Podążenie jednak za chorą żądzą doprowadziło go na dno; panem i tak nigdy nie został, a szkody. jakie zdążył wyrządzić innym, były olbrzymie. Dzisiaj ten mechanizm działa na niebotyczną skalę. Żądze bycia kimś innym podsycane są teraz nie przez władzę ludową, lecz przez korporacje, które tworząc popkulturę starają się wyrwać człowieka z jego naturalnego miejsca w świecie i przyciągnąć do siebie – potrzebują bowiem niewolników, których potem wyplują. I ludzie na to idą. Bóg ich nie interesuje. Prawda ich nie interesuje – lecą za żądzą by „być jak bogowie”. Kobiety chcą być jak mężczyźni, mężczyźni nie chcą być mężczyznami i właściwie sami nie widzą, kim chcą być, a wszyscy pędzą za czymś nieuchwytnym, lecz ponętnym na tyle, że nie mają czasu ani dla Boga, ani dla siebie samego – tak musi wyglądać piekło.
Doprowadzono do sytuacji, że naprawdę śmierć przestaje być postrzegana jako zagrożenie. Och, tak!! Śmierci wypatrujemy już z utęsknieniem. Do tego doprowadzili rewolucjoniści fundując nam swój liberalny, modernistyczny, postępowy świat. Tak postępowy, że żyjąc w nim chce się wymiotować. Tak postępowy, że budząc się rano można płakać. Udręczono ludzi swoimi idiotyzmami zatruwając życie w najdrobniejszym szczególe szaleństwami – równouprawnienia, równości, feminizmu, ekologizmu, braterstwa, vege-coś tam, homo-coś tam, prawami zwierząt, prawami planety, prawami czegokolwiek odrywając jednocześnie prawa od obowiązków, osobę od substancji; zatruwając życie ciągłą walką – z klimatem, z wykluczeniem, z Co2, z H2O, z faszyzmem, z antysemityzmem, z rasizmem, z przemocą, z mową nienawiści, z wykluczeniem nie wiadomo kogo przez kogo i z czego, z już nawet nigdy nie wiadomo czym jeszcze, bo codziennie dowiadujemy się o nowym wrogu, z którym trzeba walczyć. To, co jeszcze dzisiaj jest zupełnie naturalne, jutro okaże się problemem, z którym „trzeba walczyć”, no trzeba i już… A większość tych wrogów z którymi trzeba walczyć skrywa się pod pojęciami kompletnie nie mającymi nic wspólnego z tym, z czym się walczy. Każde z tych pojęć znaczy bowiem co innego niż jest przedstawiane. Antysemityzm to na przykład każdy przejaw braku sympatii do narodu żydowskiego lub działań podejmowanych przez Żydów. Faszyzm to nie ideologia i koncepcja polityczna uformowana przez B. Mussoliniego i panująca we Włoszech w latach 1922 – 1944, tylko każdy przejaw poglądów innych niż czerwone (czyt. rewolucyjne), ekologia to nie dbałość o naturalne środowisko, tylko wrogość do wszelkich przejawów istnienia człowieka na świecie itd. itd.
Historia świata pokazuje, że są okresy lepsze i gorsze. Myślę, że żyjemy dzisiaj w okresie bardzo, bardzo złym. Być może jednym z najgorszych w historii.
Kiedyś było lepiej. Tak. Na każdym polu, było lepiej. Może czasem trudniej, mniej sprawnie, ale uczciwiej, moralnie i w związku z tym po prostu lepiej. To nam mówi teoria "kiedyzmu”.
Jerzy Juhanowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz