Eleutheros "Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek...?"*




W babilońskiej codzienności zysk oznacza całkowity wpływ pieniędzy pomniejszony o wydatki - końcowe saldo niejako. Stopa zysku może być całkiem mała i prawdopodobnie okaże się tym mniejsza, im większe jest przedsiębiorstwo. Najlepszym przykładem bliskim obecnie każdemu człowiekowi jest wizerunek wielkich przedsiębiorstw paliwowych zagarniających nieprzyzwoicie wielkie sumy pieniędzy, podczas gdy ceny benzyny nadal rosną. Znam niewiele osób, które rozumieją jak parę centów przebicia na galonie benzyny stanowi dla przedsiębiorstw paliwowych zysk. Gdyby przedsiębiorstwa nie działały dla zysku lub gdyby je (broń Boże) upaństwowiono, a ideę zysku wyeliminowano, cena benzyny spadłaby tylko o kilka groszy. Przyczyna, dla której przedsiębiorstwa paliwowe osiągają rekordowe zyski, to fakt, że świat zużywa rekordowe ilości benzyny.

Mała stopa zysku ma inne skutki dla świata tańczącego opętańczo w rytm kakofonicznej muzyki Babilonu. Większość jedzenia na świecie jest produkowana według tego samego schematu korporacyjnego zysku i stopa zysku jest maleńka. Rolnictwo nie jest już powołaniem milionów ludzi, ale raczej zależy od inwestycji dla zysku dokonywanych przez akcjonariuszy wielkich agrobiznesowych korporacji. Jeśli (lub: kiedy) osiągniemy punkt, w którym rolnictwo nie będzie już opłacalne, kiedy zainwestowane weń środki nie zwrócą się, wtedy wielkie korporacje oraz ich akcjonariusze po prostu przestaną się nim zajmować. Brzmi nieprawdopodobnie? Mniej więcej coś takiego wydarzyło się w Zimbabwe, gdzie ludzie teraz głodują.

Wyżej opisana została jedna z definicji zysku. Synonimem dla "zysku" w tym sensie jest lichwa - pożyczanie pieniędzy komuś, kto wykonuje pracę w zamian za część jej owoców zwróconych w formie większej ilości pieniędzy. Ten koncept i praktyka grają we współczesnym społeczeństwie, szczególnie w społeczeństwach Zachodu, tak wielką rolę, że akceptujemy je jako naturalny stan i porządek rzeczy. Ale bardzo wiele, prawdopodobnie większość, kultur w przeszłości uważało to za moralnie naganne. W rzeczywistości wiele z nauk prorockich, włączając w to Biblię, głosi, że społeczeństwo opierające się o lichwę upadnie: 

"Na lichwę dającego i przydatek biorącego: izali żyć będzie? Nie będzie żyć; ponieważ te wszystkie rzeczy brzydliwe czynił; śmiercią umrze, krew jego na nim będzie." (Ez 18, 13)

Współcześni wierzący chcieliby, żeby biblijny termin "lichwa" znaczył wysokie lub nadmierne oprocentowanie pożyczki, ale tak nie jest. Znaczy: jakiekolwiek oprocentowanie lub zwiększenie należności.

Inną definicją zysku w znaczeniu ekonomicznym jest wzrost. Mam cioteczną babcię o imieniu Comfort [Pociecha] pochodzącym z czasów, gdy ludziom nadawano imiona będące nazwami cnót chrześcijańskich: Faith [Wiara], Hope [Nadzieja], Charity [Miłość], Chastity [Czystość], Temperance [Wstrzemięźliwość]. W tamtych czasach popularnym imieniem męskim było Increase [Wzrost]. W samowystarczalnej gospodarce [direct use economy] żyjemy raczej ze wzrostu niż z lichwy. Mniejsze lub większe gospodarstwo zarządzane w myśl ekonomii Babilonu przelicza pieniężny koszt prowadzenia farmy i wartość tego, co zostaje wyprodukowane. Jeśli wartość tego, co zostało wyprodukowane, przewyższa wydatki, wtedy farma jest dochodowa. Dochodowa - być może - ale jednak w ryzykownym i podatnym na straty położeniu. Stopa zysku bywa zazwyczaj niewielka i w każdej chwili całe przedsięwzięcie może zmienić się z dochodowego w stratne - z katastrofalnymi skutkami.

Fascynacja egzotycznymi gatunkami zwierząt i roślin, specyficznymi sposobami ich odżywiania, różnorodnymi systemami zarządzania - wszystkie one są częściami modelu małego agrobiznesu. Jeśli hodujesz, powiedzmy, kurczaki i wydatki wynoszą pięć dolarów na ptaka, ale cena sprzedaży wynosi cztery dolary dziewięćdziesiąt pięć centów za ptaka, wtedy rzadki gatunek lub nietypowy suplement diety, który może zwiększyć produkcję o zaledwie trzy procent, oznacza różnicę między zarobieniem dziesięciu centów za ptaka lub straceniem pięciu centów na ptaku - różnicę między koniunkturą a katastrofą.

A co w przypadku gospodarstwa samowystarczalnego? Tak jak zostało to opisane, ten model polega na spisaniu na straty początkowych wydatków jako utraty nieswojej waluty, a następnie zarządzaniu całością z użyciem niewielkiej ilości pieniędzy - a najlepiej bez nich. Załóżmy, że - zamiast karmić ptaka (leczyć go, dawać mu schronienie itd.) za około pięć dolarów (jak opisano wyżej) - użyjemy tego, czego w naturalny sposób przybywa w naszym gospodarstwie i pozwolimy mu samodzielnie szukać i żywić się nadwyżkami i odpadkami z naszej innej działalności na farmie. Ależ - powiecie - ta wychudzona ptaszyna nie sprzeda się nawet za dwa i ćwierć dolara! Świetnie. Nie sprzedaję ptaka.

Zapewniam rodzinie chleb bez używania pieniędzy. Z punktu widzenia Babilonu moja stopa zysku jest nieograniczona. Zarabiam na moje potrzeby raczej przez rozwój niż przez lichwę.

Działa to tak samo z mięsem, kukurydzą, kapustą, rzepą, drewnem na opał, chlebem, piwem, domem, kołdrą czy parą butów. Inwestowanie najmniejszej możliwej ilości pieniędzy (a najlepiej żadnej), uzyskiwanie czegoś i poleganie na naturalnym rozwoju zbliża człowieka do ideału prowadzenia życia.

I roztropniejszego prowadzenia życia. Przeczytałem raz historię porównującą dwie rodziny uprawiające ryż. Jedna żyła w Japonii na dwóch tysiącach metrów kwadratowych, a druga w Arkansas na farmie dziesięć tysięcy razy większej. Japońska rodzina z radością przekazywała "farmę" z pokolenia na pokolenie - a z nią produktywność i możliwość utrzymania rodziny - takie jak przez wieki. W dobrych czasach sprzedawali trochę ryżu, a swoją część jedli zawsze. W tym samym miesiącu ojciec i syn z farmy w Arkansas popełnili samobójstwo. Cena ryżu nieznacznie spadła przez zbyt wiele lat z rzędu, tracili pieniądze i znajdowali się coraz bardziej na łasce lichwiarza. W jednym modelu 2000 metrów kwadratowych jest co roku powodem do świętowania, a w innym ziemia o powierzchni dziesięć tysięcy razy większej nie pozwala z siebie wyżyć.

W "lichwiarskim" modelu agrobiznesu farmer żyjący z uprawy kapusty widzi, że okoliczności zmniejszyły jego wydajność o 10%, a pięcioprocentowa stopa zysku oznacza, że jest skończony. Produkujący na własne potrzeby huertero widzi, że z zasadzonych na jego skrawku ziemi dwudziestu główek kapusty zostało mu osiemnaście - strata dziesięciu procent! Jaką robi to różnicę? Parę mniej misek surówki nadchodzącej zimy? Jego rzeczywistością jest osiemnaście główek kapusty wzrostu. Dwie kapusty straty? Czy one naprawdę kiedykolwiek istniały?

Historia, filozofia i religia uczą nas, że w lichwie jest coś niesmacznego i prędzej czy później skończy się to źle. Podobnie jest coś zdrowego i naprawdę głębokiego w byciu partnerem naturalnego wzrostu Ziemi.

Kopyto, róg, kopyto, róg
Cokolwiek umrze, powstanie znów
Ziarno i zboże, ziarno i zboże
Co spadnie w ziemię, znów powstać może

[Hoof and horn, hoof and horn.
Whatever dies will be reborn.
Corn and grain, corn and grain.
What falls to the Earth will rise again.]

_____
* Aluzja do Mt 16, 26.

(15 VIII 2006)

Tłum. Julia O. & TŁM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz