MOJE BOJE Z TRADYCJĄ: Moje sedewakantystyczne wątpliwości




Mój romans z sede vacante

Poczytałem mało wiele na temat tez sedewakantystów. I zadałem w związku z nimi trochę pytań:

Czy prawdziwym papieżem był Pius XII, który zaakceptował i ogłosił modernistyczną reformę obrzędów Wielkiego Tygodnia?

Jak traktować tych kapłanów, o których wiemy, że są sedewakantystami „ukrytymi” – w kanonie Mszy nie wymieniają imienia papieża, ale nie mówią o wakacie stolicy Piotrowej publicznie? Czy godzi się uczestniczyć w sprawowanych przez nich Mszach świętych?

Skoro wprowadzony przez Pawła VI obrzęd święceń biskupich oraz kapłańskich jest nieważny, musimy sprawdzić każdego księdza z osobna: kto go wyświęcił (lub tylko usiłował wyświęcić) na kapłana i czy według tradycyjnej formuły? Czy uczestniczymy we Mszy świętej czy tylko w maskaradzie?

Jak można żyć łaską (?), autentycznie po katolicku (?) nie mając pewności co do tego, czy kiedykolwiek przyjęło się ważnie jakikolwiek sakrament? A zdawałoby się, że niektórzy tak żyją... A może najniezwyczajniej w świecie tkwią w okowach niezawinionej ignoracji?

O. Carl Pulvermacher miał kiedyś powiedzieć: „Gdy już nie będzie ważnie wyświęconych księży, wtedy [okupujący Watykan apostaci] pozwolą sprawować Mszę trydencką”. Cóż, ta teza tłumaczyłaby, dlaczego po (niemal doszczętnym) zniszczeniu kapłaństwa okupujący Watykan apostaci wzięli się za destrukcję małżeństwa: skoro (prawie) nie ma już ważnie sprawowanych sakramentów bierzmowania, Komunii świętej, spowiedzi, namaszczenia chorych i święceń – do zniszczenia zostały jeszcze tylko dwa: chrzest i małżeństwo. Z nimi sprawa trudniejsza, bo do ich udzielenia kapłan nie jest konieczny. Ale od czegoś trzeba zacząć. Wygląda na to, że zdecydowano się zacząć od małżeństwa.

Sursum corda! Jednym z przymiotów Pana Boga jest wszechmoc. Nie powinniśmy może zatem zbytnio gryźć się pytaniem o to, skąd weźmie się papież – i jak Stwórca zabierze się za porządkowanie całego dzisiejszego bałaganu. Jeśli zechce, znajdzie sposób – nawet jeśli nie jesteśmy go sobie w tej chwili w stanie wyobrazić.


3 komentarze:

  1. Wątpliwości wątpliwościami, zwłaszcza w czasach Bergoglio szczerzy ludzie je coraz częściej mają.

    Sytuacja obecna nie ma precedensu (dokładnego) w historii, więc i pewne wątpliwości mogą pozostać. Ważne jest jednak usunąć te, które jesteśmy w stanie, a które dotyczą integralnego wyznawania wiary, wewnętrznego i zewnętrznego.

    W powyższych słowach zaczyna Pan od końca, albo raczej od tematu zupełnie pobocznego: ważności sakramentów udzielanych w nowych z(re/de)formowanych rytach. Jest to temat "spektakularny", że tak powiem, bo jednak wychodziłoby na to, że to wszystko maskarada w Novus Ordo, więc często ludzie od tego właśnie zaczynają.

    Jednakże jest to błąd. Aby rozważać temat ważności sakramentów trzeba mieć nie lada kompetencje teologiczne. To po pierwsze.
    Po drugie, nawet u niekatolików sakramenta mogą być ważne (np. u niektórych schizmatyków). A u katolików może się zdarzyć brak ważności.

    Nie tędy droga.

    Jeśli bowiem Montini/Luciani/Wojtyła/Ratzinger/Bergoglio był czy jest Papieżem, nie może dać Kościołowi rytu nieważnego, rytu, który ma udzielać łaski a jej z konieczności, przed błąd formy, nie udziela.

    Jeśli zaś Ci ludzie nie byli czy nie są Papieżem, mogą zachowywać ryty sakramentalne, które są ważne.

    Dlatego trzeba zacząć od kwestii autorytetu: czy da się pogodzić władzę Chrystusową nad Kościołem z tym, co widzimy na co dzień u wyżej wymienionych delikwentów?

    Tylko bowiem zaczynając od tej kluczowej kwestii można odpowiedzieć na wszystkie kolejne wąpliwości, które tego wymagają, aby człowiek mógł wyznawać wiarę integralną.

    OdpowiedzUsuń
  2. (Urwało, więc kontynuuję tutaj)
    Pozwolę sobie następnie odpowiedzieć na wyżej zadane pytania:

    i. Reforma Piusa XII nie była modernistyczna. W niejednym punkcie stanowiła zerwanie z Tradycją, ale Papież może, wbrew temu, co piszą różnej maści "tradycjonaliści", z lefebrystami na czele. To Papież jest naszą bliższą zasadą wiary, a nie Tradycja. Więcej o samych obrzędach tutaj: https://pelagiusasturiensis.wordpress.com/category/obrzedy-wielkiego-tygodnia/. Zwłaszcza tekst x. Ricossy i bpa Dolana. Pius XII był prawdziwym Papieżem i nikt poza kilkoma wariatami nie ma co do tego wątpliwości. Są nawet tacy, którzy już Benedykta XV lub Piusa XI nie uznają za Papieża.

    ii. Drugie pytanie jest o wiele bardziej złożone i dotyczy kilku wątków. Bo jeśli "jak traktować takich kapłanów", to kto ma ich jak traktować? Typowy liberał "tradycjonalista" (opinionista) będzie traktował takiego kapłana jak każdego innego tradycyjnego kapłana. Sedewakantysta uważający, że wiara wyznawana wewnętrznie musi być też i zewnętrznie wyznawana będzie uważał takiego kapłana za niedomagającego w wyznawaniu wiary (przeto kapłan jest osobą publiczną). Ale będzie chodził do takiego kapłana na Mszę świętą. Niejeden zaś "tradycjonalista" (w tym lefebrysta) będzie miał problem z takim kapłanem "schizmatykiem" i będzie go unikał jak ognia, ale nie jak Bergoglio.

    iii. J.w., jest to temat drugorzędny co do sakramentów, a co sprawdzania, to niczego nie trzeba robić. W Polsce niewielu jest kapłanów tradycyjnych, a który ma święcenia ważne, każdy wie albo z łatwością może się dowiedzieć. Oczywiście mowa o tych, którzy unikają nieważnych lub wątpliwych nowych sakramentów. Bo jeśli komuś to obojętne, to "pochodzenie" kapłana będzie obojętne.

    iv. Znowu, jeśli ktoś nie ma pewności w tym, co dotyczy wyznawania integralnej wiary, co jest konieczne do zbawienia, to powinien sobie te wątpliwości rozjaśnić, najlepiej radząc się mądrzejszych, spowiednika, etc. Jest to niestety trudne, bo mądrych dziś mało... Człowiek natomiast rozsądny, roztropny poradzi sobie w tej sytuacji, podejmie decyzję i będzie zgodnie z nią działał, żyjąc w łasce na tyle, na ile upadła natura i Boża pomoc mu pozwolą. Za innych odpowiedzialny jest zgodnie z obowiązkami stanu i w miarę możliwości winien pomagać bliźnim, zwłaszcza bliskim, radą, rozmową, podsuniętą lekturą, zapoznaniem z mądrzejszym, etc. etc.

    v. Cytat z o. Pulvermachera chyba nie jest autentyczny, choć jest powtarzany w internecie. I znowu, to nie tyle o ważność sakramentów chodzi, ale raczej o zniszczenie wiary, o ile to możliwe dla modernistów. Przy okazji zniszczono także sakramenta, ale to nie jest tu kluczowe. J.w.

    Degrengolada się posuwa naprzód, to prawda, niektórzy dopiero teraz jakoś zaczynają widzieć, ale niestety raczej skończy się na "synowskich upomnieniach" i dziecinnym podnieceniu z powodu pięćdziesiątej szóstej (czy której tam) Mszy trydenckiej odprawionej przez tego czy tamtego biskupa modernistycznego czy "konserwatywnego" (przy czym nieważnie sprawowanej). Na estetyce się kończy a roztrząsanie wątpliwości zaczyna się od tych najmniej istotnych.

    To, jak się to wszysko zakończy, nie od nas zależy. Bp Guerard des Lauriers mawiał, że to nie on uratuje Kościół, ale sam Pan Jezus Chrystus. On tylko robi to, czego od niego wymaga Bóg: z racji święceń przekazywanie wiary i sakramentów, przyjęcie sakry, aby zachować oblatio munda (ofiarą czystą, czyli bez skażenia imieniem modernistów) i ważne sakramenta. My też, każdy w swoim zakresie, możemy się przyczynić do zachowania wiary na ziemi, przetrwania Kościoła w tych czasach, zbawienia siebie i bliźnich.

    OdpowiedzUsuń
  3. Serdecznie dziękujemy za obszerny komentarz. Jest materiał do przemyśleń...

    OdpowiedzUsuń